Sorry, że ostatnio nie pisałam, ale dopiero wczoraj byłam u Malwina ;)
Przyjechałam i od razu poszłam do stajni. Malwiś jak zwykle się szczurzył, więc dałam mu smaczka na rozpromienienie. Uszka poszły do przodu i Misiek zaczął się tulić ;D Wyprowadziłam go na zewnątrz i przyniosłam wszystko co potrzebne. Wyczyściłam go, ale Elizy dalej nie było, więc z nudów zaczęłam wyczesywać mu grzywę. Zajęło mi to około 10 minut, ale efekt był świetny :D Tylko szkoda, że pierwsze co Malwin zrobił to wytrzepał się i zepsuł wszystko xD Może mu się nie podobało ;P
Zadzwoniłam do Elizy zapytać się gdzie jest. Była na Prądniku, a uciekł jej autobus, więc musiała iść na nogach. Zaczęłam siodłać Malwka. Porobiłam, a raczej próbowałam zrobić ładne zdjęcia, ale się bestia ruszała, a zresztą mój telefon ma słaby aparat :(
Macie tu także kawałek ujeżdżalni: błoto i lód ;/ Masakra! Ale cóż... chciałoby się hale ;D
Jak jeździłam na Malwinie to tylko trochę kłusowałam ponieważ tak jak pisałam wyżej podłoże nie chciało współpracować xD
Na samej jeździe robiłam ustępowania, zwroty, wygięcia i cofania. Oprócz tego dowiedziałam się od Elizy, że na wiosnę będzie chciała poprawiać srebro, więc mogę się z Nią zabrać i wyrobię sobie brąz (na Malwinie oczywiście ;)). Dlatego poprosiłam mamę, żeby mi wydrukowała pytania, plan ujeżdżenia i skoków. A jedyne co zostało to się nauczyć ;D
Strasznie się rozpisałam, więc już kończę :)
Pa!


skąd ja znam problem cudownego podłoża...ech.
OdpowiedzUsuńno ja też mam plany zdawać brąz, ale w lutym..tylko znając mnie znowu sobie go nie zrobię XD jak zwykle mam tyleee czasu wolnego... :(